www.zbanowanifzp.fora.pl

Grego

Nie kryłem nigdy, ze demokrację uważam za najgłupszy system sprawowania rządów jaki w ogóle można wymyślić. Nosiłem się nawet z zamiarem zmierzenia IQ demokracji i jestem gotów się założyć o tęgą flaszkę, że byłoby niższe niż najgłupszego z głosujących. Póki co z braku możliwości technicznych muszę się zadowolić przekonaniem bez namacalnych dowodów. Ja i Przepiór pamiętamy aferę z demokratycznie wybranym adminem na FŻP i co z tego wynikło. Pamiętamy również próbę demokratycznego przewrotu u nas, na szczęście zduszonego w zarodku przez Waszego pokornego sługę metodami, o których wolałbym zmilczeć.
W ten weekend zaś miałem przyjemność obserwować jak działa demokracja w świecie wirtualnym. Zaprzyjaźniony młody człowiek grał sobie w grę on line. Gra w największym uproszczeniu polega na przetrwaniu w skrajnie trudnych warunkach. Samotny gracz jest w stanie co najwyżej nędznie wegetować, stale walcząc o przetrwanie. Dopiero współpraca pozwala uzyskać jakieś sensowne efekty. Tworzy się zatem wirtualne mikrospołeczeństwo. Nasz bohater (nazwijmy go P.) wszedł do gry i dobrze się wpisał w jej warunki. Metodą wymiany i współpracy uzyskał akceptacje niewielkiej społeczności, z czasem do tej społeczności wszedł. Stał się pełnoprawnym obywatelem wioski. Wioskę założył i rządził w niej król Amerykanin. A raczej Król bo rządy to były światłe. Wioska w krótkim czasie otoczyła się palisadą, w końcu murem i stała się średniowieczną warownią a raczej Warownią! Bo to był fort z wygodami! Wewnątrz były domki graczy, magazyny wszelakiego sprzętu i żywności, przy wejściach na mury stały skrzynie z bronią, tak ze w razie napadu gracze uzbrajali się wbiegając na mury. Nie potrzebowali orać z kuszą na plecach i z hełmem w plecaku. Nasz bohater P. był wioskowym zielarzem-alchemikiem. W razie mobilizacji zaś jako Polak poczuł się zobligowany do służby w kawalerii. Dostał od społeczności konia zwykłego (do jazdy na codzień) i bojowego, zbroję, lancę, słowem wszystko co tylko ułan mieć powinien, a co dobrze zorganizowane państewko bez problemu dostarczało. Razem z dwoma innymi graczami tworzyli czambuł zwiadowczy, aczkolwiek potrafili i bardzo skutecznie zaszarżować wroga i pogonić mu kota. Widziałem, byłem pełen uznania!
P. Pracował nad powiększeniem swojego czambułu i kilku ochotników się przyuczało. Warownia rychło stała się najsilniejszym ośrodkiem na serwerze, w razie wojny z okolicznych wsi zbiegali się nawet wolni kmiecie spoza Warowni z widłami. Za wsparcie uzyskiwali rozmaite dobra z warowni, oraz w razie potrzeby zbrojną ochronę.
Tak było do zeszłego weekendu
Mr. Green

Król - Amerykanin zapewne czuł się nieswojo bez demokracji i wymyślił Radę. Rada składała się z przedstawicieli każdego zawodu występującego w Warowni i miała być ciałem doradczym dla Króla. Bardzo szybko jednak członkowie rady poczuli się zastępcami Króla i zaczęli się panoszyć wkurzając pozostałych mieszkańców Warowni, wydając sprzeczne rozporządzenia i wywołując konflikty. Wreszcie po licznych skargach Król zaapelował do Rady, aby się uspokoiła, na co Rada... go przegłosowała.
Laughing

Tu już Króla cierpliwość się wyczerpała i sięgnął po swój królewski miecz. Rada na takie dictum pozornie ustąpiła. Faktycznie jednak uknuła przewrót. W weekend rozpoczął się potajemnie "eksodus" Rady i jej zwolenników z Warowni połączony z grabieżą wspólnego mienia na wielka skalę. Rada zapierdoliła nawet skrajnie trudne do wyhodowania konie bojowe szwadronu, choć nikt z jazdy do Rady nie należał i nikt z Rady na takich koniach nie mógł jeździć.
Confused

Pozostała społeczność zawrzała słusznym gniewem, postanowiono pomścić tę zniewagę i zarazem odzyskać zrabowane mienie. Problemem wydawało się odszukanie miejsca ucieczki buntowników, bo mapa w grze jest gigantyczna i zagospodarowana w niewielkim stopniu. Tu jednak z pomocą przyszła organiczna głupota demokracji. Jako najbardziej prawdopodobne miejsce ucieczki wytypowano najdalszy zakątek mapy nadający się do zamieszkania i... bingo.
Very Happy

Czambuł jazdy (na zwykłych koniach) dokładnie w tym miejscu odnalazł organizującą się osadę buntowników. Wkrótce potem z warowni wyruszyła ekspedycja karna. Bitwę oglądałem popijając piwko i żrąc słone paluszki. Dość powiedzieć że siły Parlamentu zostały rozbite, skradziony dobytek w znacznej części odzyskany, zabudowania spalone, narzędzia i wszelkie materiały takoż. Natomiast czambuł już na swoich odzyskanych bojowych rumakach postanowił gnębić demokratów gdziekolwiek ich znajdzie, co skutkowało serią zabójstw i zniknięć. I tu niestety objawił się deus ex machina czyli administracja serwera. Zażądała od Króla zaprzestania ekspedycji karnych.
W rezultacie eksperymentu z demokracją doskonale dotąd funkcjonująca społeczność podzieliła się na dwie zwalczające się frakcje i mocno podupadła.
Najgorzej jak się chamstwo rozwielmożni...
Ale to już zupełnie inna historia.

przepiorko dybuk

Demokracja to utopijna ułuda. W rzeczywistości każde ,,demokratyczne” państwo posiada jakąś jej postać zdeformowaną przez własnych obywateli. Niektóre państwa mają nawet taką ,,demokrację” na jaką zasługują, np. Izrael.

Z podanego przez Ciebie przykładu można wyciągnąć wniosek, że ludzie nie chcą już się bawić w demokrację nawet w wirtualnym świecie, gdzie wszystko jest możliwe, a więc i demokracja.

No i bardzo dobrze, że tak się dzieje. Pora wymyślić lepszy ustrój.

W moim prywatnym państwie panuje kontrolowane zacofanie - monarchia absolutna, coś jak w Brunei i sprawdza się znakomicie. Mam święty spokój i PKB o jakim ,,demokraci’ mogą sobie tylko pomarzyć. Wszystkim polecam.

Grego

O to, to dokładnie. Despota może być mądry lub głupi, dobry lub zły. Większość jest zawsze zła i głupia. Osobiście nie znam przypadku demokracji, która by przetrwała próbę czasu. Prędzej czy później każda kończy się degeneracją i upadkiem. Najczęściej także ludobójstwem. Demokratyczne Ateny musiały ulec monarchii spartańskiej i uległy. Same w poczuciu swej potęgi wywołały wojnę, w której pomimo posiadanej przewagi demokracja dostała widowiskowy wpierdol i znikła z powierzchni ziemi na kilkaset lat. Odrodziła się w Republice Rzymskiej. Dokonała serii efektownych podbojów, po czym... przekształciła się w monarchie i w tej formie Rzym przetrwał półtora tysiąca lat. Rozsądek zwyciężył nad szaleństwem i Rzymianie dobrze na tym wyszli. Polska nie miała tyle szczęścia. Demokracja szlachecka doprowadziła swoje państwo do upadłości po ok 300 latach. W sumie i tak niezły wynik. Osiągnięty zresztą wyłącznie dzięki militarnej wyższości polskiego żołnierza nad sąsiadami. Cool

W Ameryce północnej demokracja radzi sobie lepiej. W ciągu trzystu lat swojego istnienia zdołała skutecznie wymordować niemal wszystkich Indian i jakoś daje radę.
Demokracja która dziś pustoszy Europę pojawiła się właściwie po 2 wojnie światowej, czyli ma mniej niż sto lat. Mimo to doprowadziła już do rozpadu imperia kolonialne budowane przez europejskich monarchów od XVI wieku. W Turcji narodzenie Republiki świętowano rzezią Ormian, we Francji ludobójstwem w Wandei. Najnowszym pomysłem demokratycznej dziczy jest sprowadzenie do Europy milionów skurwysynów z BW. No zobaczymy co z tego wyniknie. Moim zdaniem warianty są dwa. Wariant optymistyczny: Imigranci którzy dziś są przez demos witani kwiatami i zasiłkami jutro pójdą do gazu, a następnie do krematorium i na grządki. Wariantu pesymistycznego wolę nie opisywać, bo jest zbyt drastyczny. Confused

Problem demokracji polega na tym, że deus ex machina w realnym świecie nie ingeruje. A jeśli już, to (parafrazując Sapkowskiego) zwykle po stronie silniejszych hufców.

Bas

W Ameryce północnej demokracja radzi sobie lepiej. W ciągu trzystu lat swojego istnienia zdołała skutecznie wymordować niemal wszystkich Indian i jakoś daje radę.
Demokracja która dziś pustoszy Europę pojawiła się właściwie po 2 wojnie światowej, czyli ma mniej niż sto lat. Mimo to doprowadziła już do rozpadu imperia kolonialne budowane przez europejskich monarchów od XVI wieku. W Turcji narodzenie Republiki świętowano rzezią Ormian, we Francji ludobójstwem w Wandei. Najnowszym pomysłem demokratycznej dziczy jest sprowadzenie do Europy milionów skurwysynów z BW. No zobaczymy co z tego wyniknie. Moim zdaniem warianty są dwa. Wariant optymistyczny: Imigranci którzy dziś są przez demos witani kwiatami i zasiłkami jutro pójdą do gazu, a następnie do krematorium i na grządki. Wariantu pesymistycznego wolę nie opisywać, bo jest zbyt drastyczny. Confused

Wydaje mi się, ze demokracja w Ameryce północnej to taka wirtualna, papierowa demokracja. Cały szkopuł polega na tym, żeby dobrzy specjaliści wytłumaczyli zwykłym obywatelom, oczywiście poprzez przekaz medialny, że u nich w USA panuje najbardziej sprawiedliwa demokracja. No bo popatrzcie niedowiarkowie co się dzieje w Rosji, Chinach czy Korei i podaje się wyssane z palca przykłady oskarżające te państwa..A że z 90% Amerykanów nigdy nie było w tych państwach to łykają tę propagandę podawaną z telewizora.

W USA to ogól społeczeństwa nie wybiera prezydenta w wyborach powszechnych i to jest farsa demokracji. To nawet w Rosji prezydent wybierany jest w wyborach powszechnych.

Tu się zgodzę z Tobą Grego,zachodnia demokracja ściąga nam do Europy "element z BW" Jestem jednak daleki z takimi określeniami jako "skurwysynyz BW" Bo ani ich nie znam z nazwiska i imienia i ani jeden nie wyrządził mi krzywdy.
To zwykli prości ludzie zmanipulowani. No właśnie przez kogo zmanipulowani?..Kto najbardziej skorzysta na tym, że Arabowie zakorkują Europę i zaczną się u nas wojny religijne??

Grego

Bas

Grego

Bas

Grego

No to czas przestać się oglądać na to co bredzą europejscy decydenci, matołowi papieżowi pokazać fakalca i działać po swojemu. Nie mamy w zakresie obowiązków słuchać każdego durnia z zachodu. A co do imigrantów, kwot, procentów, pięknie to ujął hetman Chodkiewicz: Turków ilu jest policzy się szablą!

Grego

Demokracja. https://www.youtube.com/watch?t=109&v=XIgtd4xSAUY
Idę o zakład, że w następnej kampanii będzie strip tease.

przepiorko dybuk

,, - Każdy facet chwali się tym, co ma najlepsze. A Wojciech Olejniczak jest przystojnym, młodym człowiekiem i to pokazuje – mówił w programie „Teraz My!” Michał Kamiński, broniąc tym samym Wojciecha Olejniczaka, który na okładce „Wprost” wystąpił z gołym torsem. – Jestem poważnym politykiem, ale mającym też w sobie dużo luzu – stwierdził sam zainteresowany. (http://www.tvn24.pl)

- Dzięki tej sesji na pewno wzrosło zainteresowanie wyborami do Parlamentu Europejskiego – nie miał wątpliwości Wojciech Olejniczak, który pojawił się na okładce ostatniego „Wprost” w rozchełstanej koszuli i gołym torsem. W ślady Olejniczaka nie zechciał jednak pójść Michał Kamiński z PiS. – Nic nie jestem gotów zdjąć – oświadczył stanowczo polityk. – Po co straszyć ludzi? – pytał kandydat PiS do europarlamentu. (http://www.tvn24.pl)”

[link widoczny dla zalogowanych]

a jednak postraszył. Wprawdzie to jeszcze nie striptiz, ale zawsze to już coś. Swoją drogą, to Kamiński na poważnie powinien się zająć jakąś lżejszą formą niż polityka, bo jego polityczna kariera potrwa jeszcze tylko do najbliższych wyborów. Następnej kampanii wyborczej już nie będzie, a striptiz będze w sam raz na nową drogę życia.

Dzień po wyborach wyślę Kamińskiemu zaproszenie do zrobienia striptizu u mnie. Myślę, że propozycję przyjmie. Ciekawski ze mnie koleś, a gołego Kamińskiego jeszcze nie widziałem.

Grego

O kurwa!

Grego

[link widoczny dla zalogowanych]